SLOW LIFE. SLOW WORK

Wszelkie trendy „slow” (wolniej) powstały jako alternatywa dla „fast” (szybko) i przypominają nam o dbałości o równowagę oraz wysoką jakość życia, utracone w kulturze pośpiechu i sieciówkowej byle jakości. Ruch „slow" staje się coraz bardziej popularny, m.in dlatego, że otwiera drzwi do niezależności i samozatrudnienia, zwłaszcza w komfortowych warunkach egzystencji, z dala od toksycznych wpływów cywilizacji wielkomiejskiej. To idea, która może wspierać styl życia zgodny z naturalnymi prawami, budowę siedlisk rodowych czy eko wiosek. Poznaj mity na temat pracy wolnego strzelca i działalności na własny rachunek, które dla wielu osób wciąż stanowią poważną blokadę w swobodnym rozwoju osobistym i zawodowym. Trend „slow” wsparty kompleksową pracą z energią i odpowiednim programowaniem umysłu (praca z przekonaniami) może być dla wielu osób skutecznym rozwiązaniem dotychczasowych obaw i rozterek dotyczących swobody oraz powodzenia w łączeniu pracy freelancera z koncepcją życia w harmonii z naturą.

Wszelkie trendy „slow” (wolniej) powstały jako alternatywa dla „fast” (szybko). I tak, mamy np. slow life, slow food i slow work, które przypominają nam o dbałości o równowagę i wysoką jakość życia, utracone w kulturze pośpiechu i sieciówkowej byle jakości.

Ruch „Slow work” (pracuj wolniej) jako sposób myślenia i postrzegania obowiązków zawodowych stawia na niezależność, własne tempo pracy, wysoką jakość produktów i usług, unikatowe marki, a przede wszystkim styl życia uwzględniający jednocześnie komfort pracy zawodowej oraz zachowanie równowagi pomiędzy pracą a odpoczynkiem. Moda na egzystencję w rytmie „slow” zakłada powrót do wzorca spokojnego i zrównoważonego funkcjonowania bez presji czasu i przymusu. To styl życia sprzyjający wiejskiej sielance, w której jednocześnie możemy rozwijać się zawodowo, bez potrzeby rezygnacji z kontemplacji „Tu i teraz” i wartości, które trudno byłoby przeliczyć na pieniądze i gratyfikacje zawodowe. Jest czas na to, co zwykle robimy na urlopie i na co nie mamy czasu, pracując na etacie. Tylko od naszych potrzeb i zdolności organizacyjnych zależy, na co przeznaczymy swój cenny czas i uwagę. Sobotę i niedzielę możemy mieć w środku tygodnia, jeśli najdzie nas taka potrzeba. Najważniejsze, że całokształt naszego życia może być zgodny z wartościami, które pragniemy kultywować. Koniec z podwójnym życiem, w którym między godz. 8-16 zmuszaliśmy się do ról zawodowych, a „po godzinach” wreszcie mogliśmy być sobą. Ścisła zależność pomiędzy systemem wartości, potrzebami i kompetencjami, przestaje być powodem do frustracji, a pozwala zakotwiczyć się w modelu życia, który najlepiej odpowiada realizacji celu – szczerość z samym sobą i spełnienie równoległe bez poświęcania jednej sfery życia kosztem innej. Koncepcja „slow” wydaje się tworzyć ramy organizacyjne dla wszelkiej aktywności zawodowej i osobistej, której mottem jest kreowanie rzeczywistości autentycznej, lekkiej, przyjemnej i wolnej od stresu. Będąc autorami naszej egzystencji, tylko od nas zależy jaki będzie jej obraz i wyraz.   

Inne zalety nurtu „slow”

Jako nurt społeczny, „slow” wspiera także osoby pragnące żyć w harmonii z Naturą, które jednocześnie chcą rozwijać się zawodowo realizując pomysły na biznes, który pozostaje w zgodzie z takim stylem życia. To szansa na połączenie kreatywnej kariery zawodowej z holistycznym podejściem do życia. Wspomaga również urzeczywistnienie idei rozwoju duchowego poprzez poszerzanie świadomości i obecność „Tu i Teraz”.

Cała idea doskonale wpisuje się jednocześnie w koncepcję transformacji rzeczywistości (programowanie umysłu i praca z przekonaniami) oraz dostrajanie się do naturalnych wzorców pochodzących z Czystego Światła. Trendy „slow” motywują, aby zmienić zasady dystrybucji swojej energii życiowej – porzucić wszelki przymus, pracoholizm i wszystko to, co przestało nam służyć. To okazja, aby wyjść z mechanizmu niewolnictwa zawodowego lub osobistego i stać się wolnym, niezależnym człowiekiem, który realizuje siebie w sposób swobodny, kreatywny i poza sztampami, zarabiając na pasji. Coraz więcej ludzi orientuje się, że autentyczną siłą, która napędza pozytywne zmiany w życiu jest skupienie na tym, co służy – radosna służba, która przynosi wiele radości nam i innym.

Najbardziej reprezentatywną grupą slow life i slow work są wolni strzelcy (freelancerzy) oraz mikroprzedsiębiorstwa, takie jak domowe manufaktury. W atmosferze domowej sielanki pracują artyści, rzemieślnicy, blogerzy, projektanci, twórcy nietypowych produktów i usług, a także coraz więcej terapeutów, menedżerów i marketingowców. Każdy wolny zawód stwarza możliwość życia w rytmie „slow”. Warto zauważyć, że mimo dynamicznego rozwoju tej niszy, jest co robić i z czego się utrzymać. Chyba, że przeszkadzają w tym nasze własne blokady emocjonalne i negatywne schematy myślowe.

Oto kilka podstawowych mitów zasilających lęki i obawy wobec slow life i slow work, (w tym pracy wolnego strzelca):

Brak płynności finansowej

Prawda jest taka, że Twoja płynność finansowa nie zależy od rodzaju profesji, którą wykonujesz, a jedynie od Twojego obrazowania tego, jak osiąga się materialną stabilność.

W tym miejscu prosi się o dygresję, że „stabilność” jest pojęciem zwodniczym, ponieważ wiele osób utożsamia ją ze stanem posiadania i uzależnia swoje poczucie stabilności i spokoju od poziomu zarobków lub innych czynników zewnętrznych. Tymczasem, jedyne co jest pewne i stabilne we wszechświecie to, że wszystko się zmienia. W tym kontekście, definicja stabilności (zgodna z naturalnymi wzorcami zrównoważonymi) zakłada umiejętność zachowania poczucia równowagi, spokoju, zaufania, itd. BEZ WZGLĘDU na zmieniające się okoliczności. Gdy zrozumiesz, że zawsze możesz czuć się stabilnie bez potrzeby warunkowania tego odczucia czymkolwiek, wtedy uwolnisz się z iluzji dążenia do osiągnięcia stabilności, ponieważ już ją masz. Jest ona Twoim naturalnym przyrodzonym prawem, podobnie jak wolność, miłość, akceptacja, pomyślność, itd. Gdy to poczujesz w sobie szczerze i autentycznie, zaczniesz przyciągać takie sytuacje, dzięki którym utwierdzisz się w tym, że masz stabilność już Teraz. I wszystko inne, czego potrzebujesz, aby iść naprzód swobodnie i radośnie. Twoje osobiste przekonania na temat finansowej stabilności albo generują szanse, albo blokują możliwości prowadzące do życia bez lęku o płynność. Z tego powodu, jedni żyją w dostatku wykonując wolny zawód, a inni osiągają to tylko na etacie. A jeszcze inni wcale.

„Znajdź sobie normalną pracę”. To zdanie usłyszał chyba każdy, kto wykonuje wolny zawód. I jeszcze nie zdążył osiągnąć nic wystarczająco przekonującego (samego siebie) o słuszności swojego wyboru. W świadomości zbiorowej Polaków można wciąż spotkać się z tendencją do tradycyjnego rozdzielania profesji na „normalne i dochodowe” (np. lekarz, prawnik, dyrektor) oraz uważane za ryzykowne lub nawet niepoważne (np. artysta, muzyk, terapeuta, psycholog, podróżnik, antropolog, specjalista w nietypowej dziedzinie, itd.). Dopóki jest w nas jakikolwiek negatywny rezonans z tym aspektem, będziemy przyciągać takie osoby i sytuacje, które nam to unaocznią. Własna babcia w Ciebie wątpi? To nie dlatego, że jest z innej epoki, a dlatego, że gdzieś w głębi siebie, sami w siebie wątpimy i potrzebujemy udowodnić sobie lub innym, że jesteśmy na dobrej drodze i podążamy we właściwym kierunku. Odpowiedz sobie szczerze na pytanie: na ile % w to wierzysz? Na ile % masz pewność, że to jest TA najbardziej właściwa droga – lekka, łatwa i przyjemna, która prowadzi do celu jak ultra celny strzał w sam środek tarczy? Na ile % jest w Tobie ciśnienie, żeby to była TA droga? Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, że właśnie taką drogą podążasz, napotkasz ludzi i okoliczności, które są odzwierciedleniem Twoich myśli. Ponieważ cała nasza rzeczywistość i każdy jej szczegół dokładnie odzwierciedla nasze przekonania o sobie, innych i świecie. Albo zdarzy się coś, co da odwrotny skutek od oczekiwanego, gdy Twoim założeniem było udowodnienie czegoś lub zbytnie przywiązanie do efektów założonych w stadium początkowym. Ponieważ wszelka presja, ciśnienie i nadmierne oczekiwania zwykle prowadzą energetyczną autostradą do Rozczarowań.

Otwieranie działalności gospodarczej w Polsce to samobójstwo

Mając taki punkt wyjścia, faktycznie zakładasz sobie pętlę na szyję, jeszcze zanim zdążysz odebrać REGON. Wiele osób ma bardzo negatywny obraz prowadzenia działalności. Zbudowany jest on na bazie licznych przykładów pochodzących z doświadczeń różnych osób. Pułapka takiego obrazowania polega na potrzebie adaptowania ich jako własne przekonania. Chodzi o to, że wszelkie (zarówno negatywne jak i pozytywne) sytuacje przyciągane są do naszej rzeczywistości poprzez nasze przekonania na dany temat. Utożsamianie charakteru doświadczenia z Prawdą absolutną mija się z celem, ponieważ doświadczenia reprezentują jedynie całe spektrum bieguna od skrajności do skrajności. Natomiast Prawda obiektywna i pochodząca ze Źródła Wszystkiego Co Jest, leży w punkcie zero – to stan całkowitego zrównoważenia z wzorcem zdrowym i naturalnym (szczęśliwym energetycznie, a więc mentalnie i biologicznie), bez tworzenia nadmiarów i braków. Zatem, jedyna prawda wynikająca z różnych doświadczeń polega na wniosku, że jeżeli obecne są dane proporcje ładunków energii negatywnej (oznaczmy to jako A) i nie zostanie ona zrównoważona (dostrojona do naturalnego wzorca z poziomu Zero), to można spodziewać się takiego wyniku (B). Jednak każdy człowiek ma nieco inny zestaw uwarunkowań, które tym ładunkom nadają proporcji, więc przyciągamy nieco inne sytuacje, odkrywając pełnię obfitości – bogactwo spektrum bieguna np. przedsiębiorczości. Kto każe Tobie mieć dokładnie takie samo doświadczenie jak ktoś inny? Skąd pomysł, że Tobie przytrafi się to samo, albo coś jeszcze gorszego? Skąd potrzeba demonizowania tematu i zakładania z góry czarnych scenariuszy? Skąd potrzeba myślenia o dramatach, zamiast zasilania obrazu zdrowego i pomyślnego? Odpowiedź brzmi: strach, obawy i wątpliwości. Projekcje lękowe i brak pewności. Podatność na mechanizmy kontroli umysłu i oddawanie życiowej energii na zasilanie tych negatywnych projekcji, dzięki czemu stają się silne, żywe i realne. To wszystko świadczy o mentalnym uwięzieniu, które odbiera życiową energię, radość i swobodę działania.       
   
Gdy żyjesz w obawach, że spotkają Cię kłopoty urzędowe, to w ten sposób jedynie zwiększasz prawdopodobieństwo zaistnienia sytuacji, w których tak się stanie. Ponieważ przyciągamy dokładnie to, co myślimy. Jeśli żyjesz w lęku przed systemem, a prowadzenie działalności gospodarczej wywołuje w Tobie niepewność, to wiedz, że wynika to jedynie z Twoich negatywnych przekonań. Nie musi tak być! Prawdziwa przedsiębiorczość oparta na zdrowych i pozytywnych programach to stan spokoju, pewności i swobody działania. Pozwól sobie na przedsiębiorczość lekką, przyjemną i radosną. Pozbądź się wszelkich blokad, które powstrzymują Cię przed założeniem działalności gospodarczej, lub spędzają sen z powiek, gdy już ją prowadzisz. Zmień swoje przekonania na ten temat, a zmienisz swoje życie! 
Zmiana przekonań w tym zakresie pozwoli Ci uwolnić się od stresu i życia w negatywnych oczekiwaniach na temat systemu. Dzięki temu otworzysz się na pozytywny obraz siebie jako przedsiębiorcy i zaczniesz doświadczać takich sytuacji urzędowych, w których przedsiębiorczość jest przyjazna człowiekowi, a system okaże Ci ludzkie oblicze. 

Trzeba mieć zaplecze albo wsparcie, żeby przejść na slow life/ slow work

To punkt przechodni pomiędzy zasilaniem uwagą obrazu braków płynności finansowej, a lękiem przed porażką. Wiele osób wierzy, że najpierw trzeba coś zrobić i osiągnąć w „normalny” sposób, aby móc pozwolić sobie na zmianę stylu życia. „Na wypadek, gdyby coś nie wypaliło”. Podejście, w którym brakuje nam wiary we własne możliwości i zakładamy, że „coś utrudni” nam osiągnięcie sukcesu bez wyrzeczeń, jest po prostu zaproszeniem dla przeszkód, energii chaosu i przymusu, które odbierają nam życiową energię, generując kolejne lęki, brak pewności i zwątpienie. Przy takich przekonaniach i obrazie sytuacji, wręcz spodziewamy się komplikacji, dlatego materializują się one w naszej rzeczywistości. Wynika to jedynie z braku zrozumienia jak energia działa w materii. Jesteśmy kreatorami naszej rzeczywistości i tylko od naszych przekonań zależy to, czy coś osiągniemy lekko i przyjemnie. Energię wytracaną na obawy, można spożytkować na zasilanie powodzenia.      

Tryb przejściowy pomiędzy etatem a samozatrudnieniem często pomaga oswoić się w naturalny i bardziej łagodny sposób z procesem, gdy pasja staje się naszą zawodową profesją i w końcu głównym źródłem utrzymania. Opuszczając świat korporacji, etatów i ogólnie matriks 3D, w pewnym sensie często żegnamy się ze znajomymi, którzy do tego świata należą. Nie zawsze tak jest, ale trzeba liczyć się z tym, że gdy zmieniamy swój styl życia (bo zmieniliśmy swoje przekonania), wtedy wraz ze starymi schematami odejdzie wiele energii, osób i układów na nich zbudowanych. Oznacza to, że spełniły już swoją rolę i robią miejsce na nowe możliwości, znajomości oraz układy, które są dopasowane do naszych aktualnych potrzeb rozwojowych.

Życie na wsi płynie zupełnie innym rytmem, niż życie w metropolii. Czasem powrót do naturalnych cykli i rytmów wszechświata również wymaga stopniowego przestawienia się i przyzwyczajenia, co wiąże się z potrzebą przeprogramowania przekonań na ten temat. Naszym zegarem i terminarzem stają się pory roku, cykle Księżyca i aspektowanie planet. Zamiast budzika jest kogut lub poranne promienie słońca wpadające do ogrodu. Tam rośnie nasz podręczny sklep spożywczy i drogeria. Bez toksycznych oprysków i chemicznych trucizn. Zawartość kosmetyczki i półki łazienkowej zmniejsza się wprost proporcjonalnie do tego, jak rośnie nasza wiedza o ziołach, bylinach i sposobach ich obróbki. Naszą apteką jest łąka, a lekarzem rodzinnym sekretny język ciała. Mamy wystarczająco dużo czasu na wszystko to, co jest naprawdę ważne i na czym warto skupiać swoją uwagę. Mniej mówimy, a więcej słuchamy. Mniej czytamy, a więcej piszemy, co podpowiada serce. Mniej oczekujemy, więcej projektujemy i ufamy, że najlepsze jest to, co jest, i że wszystko dzieje się dla Najwyższego Dobra, w doskonałej synchronizacji wszechrzeczy. Zauważamy, że każda osoba i sytuacja pojawia się w najlepszym możliwym momencie. Ponieważ to my sami dostroiliśmy się do Natury i otworzyliśmy serce na wsparcie naturalnych praw, którym wszystko podlega. I nagle okazuje się, że jesteśmy bardzo „slow”, chociaż dni upływają coraz szybciej.

Gdy dostroimy się do naturalnych praw, wtedy mamy szansę, aby świadomie przyciągać tylko to, co nam służy, ponieważ umiemy już koncentrować uwagę na zasilaniu pragnień, zamiast obaw. Gdy działamy z czystą intencją dla Najwyższego Dobra, działamy bez ciśnienia i potrzeby kontrolowania. Gdy mamy zaufanie do naturalnych procesów życia i pozwalamy sobie (i innym) w pełni swobodnie na pomoc oraz wsparcie, wtedy pojawiają się środki, warunki, okazje, życzliwi ludzie i wszystko, czego potrzebujemy, aby osadzić się i utrzymać się w Nowym.   

Kolejny aspekt skupia się zatem na tym, na ile % w głębi siebie wierzysz, że bez przerwy otrzymujesz wsparcie? Na ile pozwalasz innym wspierać Ciebie i akceptować Twoje wybory? Na ile widzisz innych jako osoby zdolne do postawy życzliwej, wspierającej i otwartej na odmienność? Na ile potrafisz przyjmować pomoc i wsparcie swobodnie i naturalnie?      

Spokojna praca, czy dobra pensja

Tylko po co ograniczać się do takiego wyboru, skoro można sobie zaprogramować spokojną pracę i jednocześnie dobrze płatną. Dopóki jest w Tobie potrzeba utrzymywania przekonania, że jedno wyklucza drugie, możesz przyciągać sytuacje, w których kosztem spokoju zarabiasz więcej lub mniej. Jaką masz korzyść z ograniczania siebie do poziomu braku czegokolwiek? Co Ci się stanie, jak pozwolisz sobie zaszaleć i uwierzyć, że można mieć jedno i drugie? Twoja odpowiedź zweryfikuje blokujące przekonania i to, co wtłacza Cię w schemat przymusu do robienia czegoś, na co nie masz już ochoty, ale boisz się, że gdy to porzucisz, to Twoja sytuacja pogorszy się. To tylko kolejny negatywny program do skasowania, który oddala Ciebie od wizji spokojnej, lekkiej, przyjemnej i dobrze płatnej pracy.   

Trzeba wiele poświęcić, aby coś osiągnąć

Wielu ludzi postrzega pracę jako kierat lub męczący obowiązek. Zniekształcone pojęcie pracy, kariery, sukcesu i spełnienia zawodowego okrojone są zazwyczaj z elementu lekkości, przygody, przyjemności i zabawy, prowadząc do ugruntowania w umyśle przekonań typu „trzeba wiele poświęcić, aby coś osiągnąć”, a nawet „trzeba się zaharować, a i tak niewiele z tego wychodzi”, „bez pracy nie ma kołaczy”, itp. 

Do tego dochodzi podświadoma niechęć, zazdrość czy złość wobec ludzi i symboli sukcesu, które potęgują uczucie frustracji oraz poczucie bycia nieudacznikiem. Obecna jest tendencja do utożsamiania sukcesu np. z obrazami celebrytów chwalących się nowymi samochodami czy gadżetami, znajomościami z osobami jeszcze bardziej popularnymi od nich, dokumentowanie kosztownych przygód lub dobroczynności na pokaz, itp. Taka projekcja wywołuje często niesmak odbiorców i generuje niechęć do bogactwa, zabawy oraz kariery jako atrybutów moralnego zepsucia. Warto pamiętać, że wszystkie te obrazy stanowią jedynie rozpiętość spektrum bieguna pojęć, a nie jego istotę i zdrowy, zrównoważony wzorzec – punkt zero.  

Mechanizm lęku przed sukcesem i pomyślnością blokuje ich pojawienie się w życiu na stałe. Dzieje się tak m.in. z powodu przekonania, że „pieniądze/ sukces mnie zepsują”, „gdy osiągnę sukces, trafię do grona wyrachowanych bogaczy/ znajdę się na świeczniku”, „pieniądze są złe/ ludzie bogaci są źli”, „lepiej być uczciwym biedakiem, niż obrzydliwym bogaczem”, itd. Tych programów jest znacznie więcej i często pochodzą one z obciążeń karmicznych Duszy oraz innych jej kreacji. Dopóki pozostaną niezidentyfikowane i się ich nie wyczyści, podświadomie będziemy powstrzymywać stan, w którym osiągamy sukces i żyje nam się dostatnio na luzie. Z obawy, że stalibyśmy się jak ci, których potępiamy.  

To wszystko są energie o bardzo niskiej wibracji, którymi obrywamy rykoszetem. Dopóki trudno nam w naturalny, niewymuszony sposób cieszyć się czyimiś sukcesami i szczerze ich gratulować innym, lub traktujemy je jedynie jako kolejny powód, aby poczuć się gorszym, dopóty tworzymy zatory energetyczne, które odsuwają od nas szanse i sprzyjające okoliczności, aby osiągnąć własne cele. Ten mechanizm zasila również skłonność do porównywania się z innymi, surowego osądzania i oceniania, czyli analitycznego myślenia opartego na negatywnych i zniekształconych wzorcach. To wszystko podminowuje poczucie własnej wartości, pogłębia poczucie winy i wrażenie oddzielenia od Źródła Wszelkiej Pomyślności. Często, cały zestaw obciążeń wymaga oczyszczenia się z żalu, poczucia braku sprawiedliwości, zrezygnowania, tendencji do tworzenia iluzorycznych projekcji o sobie, innych i świecie, oraz uzdrowienia definicji pojęć takich jak rozwój, wyzwanie, satysfakcja, równowaga, życie w ładzie i harmonii, sukces, pasja, dostatek, luksus, itd. Chodzi o dojście do wewnętrznego stanu, w którym przestajemy surowo siebie osądzać, miotać się w iluzji pojęć tworzących tzw. wahadła, które odbierają nam energię i życiowe siły, które moglibyśmy przeznaczyć na zasilanie zdrowej i zrównoważonej wizji rozwoju. 

Osobom uwięzionym w negatywnych przekonaniach trudno sobie wyobrazić, że praca i kariera może być lekka, łatwa i przyjemna, jednocześnie dając wymierne efekty oraz poczucie satysfakcji bez żerowania na innych, bez kombinowania, kłamstw, udawania, tworzenia fasad i powierzchownej błazenady, bez nadmiernego wysiłku i wkładu w osiągnięcie sukcesu. Dopóki wierzymy, że „trzeba kombinować” i „tak to już jest”, zamykamy sobie drogę do rzeczywistości, w której swobodne i uczciwe zarabianie na pasji jest dla nas naturalnym stanem rzeczy. Wtedy jesteśmy bardziej skłonni do negatywnych kompromisów, poświęcenia kosztem życia prywatnego i radości dla życia samego w sobie. Przez to oddalamy się od koncepcji autentycznego spełnienia i zdradzamy własną Duszę oraz jej Plan. 

Trudno się zmobilizować

Kolejna perełka wśród argumentów przeciwko pracy na własny rachunek, która opiera się na blokujących programach mentalnych typu „muszę mieć nad sobą bat, aby chciało mi się cokolwiek zrobić”, „potrzebuję, aby ktoś powiedział mi co mam robić”, „nie wiem jak się do tego zabrać”, itp. Istnieje podświadomy lęk przed porażką i przed wzięciem odpowiedzialności. Te pojęcia gdy są zniekształcone, wzmacniają trudność w swobodnym podejmowaniu decyzji. Często wydaje nam się, że nasze decyzje są złe i lepiej, aby podejmował je ktoś inny. W ten sposób chowamy się za plecami przełożonych (lub tych, których uważamy za mądrzejszych, bardziej doświadczonych, silniejszych lub odważniejszych), ponieważ łatwiej nam być sterowanym przez innych, niż sterować sobą samodzielnie. Ten schemat jest popularny u osób z mechanizmami uległości i lęku przed władzą. Pojawia się taki obraz siebie, w którym czegoś nam brakuje, aby dobrze zarządzać i podejmować trafne decyzje. Sabotujemy najlepszą wersję siebie, dla której jest to naturalnym stanem. Często nasz obraz dorosłości i odpowiedzialności jest na tyle zniekształcony, że podświadomie nigdy nie chcemy dorosnąć i żyć z „ciężarem” odpowiedzialności. Jednak prawdziwa odpowiedzialność to niezależność i zdrowa troska o innych, która w biegunie Światła nie ma nic wspólnego z ciężarem i poświęceniem, które należą do bieguna Cienia.  

Gdy robisz to, co kochasz, nie możesz doczekać się kolejnego dnia, aby móc to po prostu robić i czerpać radość z tego, co służy Tobie i innym. Takie podejście generuje wdzięczność i jej wielce pozytywną moc sprawczą, która wynika z poczucia „skąpania w strumieniu błogosławieństw”. Radosna służba i chęć dzielenia się tym jest jednym z powodów, dla których Dusze chcą wcielać się i uczestniczyć w spektaklu życia. Ponieważ tak działa miłość bezwarunkowa, jako najsilniejsza energia z naturalnych praw. Znika trudność do zmobilizowania się, ponieważ nie ma w tym przymusu, lęków i oczekiwań. Jest czysta radość tworzenia.       

Trzeba się „wybić”, aby odnieść sukces

To mechanizm blokujących przekonań opartych na negatywnym obrazowaniu sukcesu i systemu. Gdy postrzegamy system jako faworyzujący niektóre jednostki, a dyskryminujący inne, wtedy tworzymy sobie rzeczywistość, w której mamy „pod górę”, „trudno się wybić”, „trzeba wiele poświęcić, aby coś osiągnąć”, itd. Ponadto, korzyść z sabotowania swoich możliwości polega na tworzeniu sobie wymówek i projektowaniu czarnych scenariuszy. Jeżeli robisz swoje, robisz to dobrze i Twój system przekonań wolny jest od blokujących schematów myślowych, wtedy masz stały ruch w biznesie bez względu na to, czy Cię pokazali w „Dzień Dobry TVN”, lub jakiś celebryta polecił Twoją stronę. Największą siłą, która przyciąga sukces jest PASJA. To wykonywanie swojej pracy z miłością, radością dla życia samego w sobie i woli tworzenia, oraz z zaangażowaniem. Bez względu na odbiór i poziom generowanego zainteresowania. Za Konfucjuszem: rób to, co kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia!

Jeżeli czujesz, że Twoja oferta jest niewidzialna, to z pewnością istnieją w Twojej przestrzeni mechanizmy, które Cię zasłaniają przed widownią i potencjalną klientelą. Być może, podświadomie czegoś obawiasz się lub odmawiasz sobie, aby zostać dostrzeżonym i docenionym. Być może, sam nie dostrzegasz swoich zalet, talentów, czy miarowego postępu. Być może, istnieje w Tobie ciśnienie, nadmierne oczekiwania, zazdrość, niechęć, interesowność lub inne negatywne emocje spełniające rolę blokera. Przepracowanie indywidualnych przyczyn, pozwoli Tobie uzdrowić swój stosunek i sposób obrazowania tego, czym tak naprawdę jest sukces i rozpoznawalność.    

Trzeba mieć talent i być przebojowym

Kolejny mit zniechęcający ludzi do wolnych zawodów wiąże się z przekonaniem, że niektórzy wybrańcy zostali obdarzeni talentem, który załatwia sprawę. Wielu utalentowanych ludzi, którzy odnieśli znaczący sukces potwierdza, że geniusz to nawet „1% talentu i 99% systematycznej pracy”. To nie talent codziennie wstaje i wykonuje swoją pracę. To nie talent, a potrzeba rozwoju, cierpliwość, szacunek, zamiłowanie do tego, co się robi i konsekwencja w działaniu prowadzą do biegłości w jakiejś dziedzinie i dają motywację w dniach pozbawionych weny twórczej. Bez systematycznej pracy, często talent nie ma szansy, aby w pełni się rozwinąć. Często techniczne umiejętności wystarczą, aby z przyjemnością i powodzeniem wykonywać np. prace rzemieślnicze.

Aby wykonywać wolny zawód potrzebne jest przede wszystkim umiłowanie wolności i umiejętność korzystania z niej w świadomy sposób. Kreatywność i talenty często dopiero odkrywamy w trakcie jakiegoś procesu, ponieważ zachodzą ku temu sprzyjające warunki, które np. wymagają od nas uruchomienia dodatkowych pokładów zaradności, a ta owocuje pomysłami. Nagle okazuje się, że mamy smykałkę do organizacji, wymyślania reklamowych opisów, albo po prostu świetnie idą nam technicznie aspekty pracy, choć nic na to wcześniej nie wskazywało. Talent i kreatywność to nie tylko tworzenie ładnych obrazków, ładny głos i granie na instrumencie. Jest tak wiele rodzajów talentów i kreatywnych działań, że można o tym napisać książkę (pewnie niejedna już na ten temat powstała).

Każdy człowiek przychodzi na świat z pewnymi wyzwaniami i talentami na Planie Duszy. To, że ich jeszcze nie odkrył wcale nie oznacza, że ich tam nie ma. Talent czasem pozostaje ukryty tak długo, aż pozwolimy sobie go odkryć. Czasem talent dojrzewa w nas i czeka na naszą gotowość. Często obawiamy się podświadomie, że „coś będzie trzeba z tym zrobić, a przecież nie wiem co”. Świadomość posiadania talentu lub predyspozycji do wykonywania jakiejś pracy wiąże się również z presją otoczenia, aby jakoś te energie spożytkować. Gdy ktoś „marnuje swój talent”, wiele osób łatwo przyjmuje pogardliwy i pełen wyrzutów ton, jakby to była jakaś zbrodnia. Pojęcie talentu i kreatywności zostało w pewnym sensie zawężone i napiętnowane wieloma oczekiwaniami. Obrazy dzieci zmuszanych do treningów, nieszczęśliwych -utalentowanych- samotnych dorosłych i geniuszy, którzy stracili kontakt z rzeczywistością to żywe demotywatory, nie tylko dla ludzi postrzegających siebie jako beztalencia lub mniej utalentowane jednostki. „Skoro tym utalentowanym tak ciężko, to po co ja w ogóle mam się tym zajmować”.

Podsumowując, zanim wydamy wyrok śmierci na swoje szanse w wolnych zawodach, pozwólmy sobie na otwartość i swobodę ekspresji. Podstawą jest czerpanie radości i wyrażanie siebie bez presji czy „to się nadaje na sprzedaż”. Przestańmy również oceniać to, że istnieje wiele rzeczy, które w naszych oczach są „beznadziejne, a jednak się sprzedają”. Rób swoje. Ważne, że Tobie podoba się to, co robisz. Przestań oglądać się na innych. Skup swoją uwagę na radości tworzenia, ponieważ to ona przyciąga do nas ludzi, którzy potrzebują właśnie takiej energii.

Na  wsi jest bieda, nie ma pracy i nie ma co robić

Taki stereotyp polskiej wsi powoli odchodzi do lamusa, chociaż wiele osób żyjących w uzależnieniu od miejskich „atrakcji” lubi w ten sposób tłumaczyć sobie wybór miejsca zamieszkania. To, jak postrzegamy wiejskie życie często zależy od wzorców, z którymi mieliśmy styczność. Z kolei te właśnie wzorce, które przyjęliśmy za własne, przyciągają do nas konkretne sytuacje będące lustrem naszych przekonań. Dla jednych wieś jest nudna, a życie w domu jest trudne, ponieważ tak wspominają rodzinny dom, gdzie np. zmuszano ich do pracy na roli i innych obowiązków. Rodzicom „było ciężko”, a lekkość i przyjemność stała się luksusem, lub wręcz utopią poza zasięgiem. Marzą o klitce w bloku, w której nie trzeba kosić trawy, odśnieżać podjazdu i płaci się mniej za media. Dla innych, wieś to spokój i cisza konieczna do tego, aby jasno słyszeć, jasno czuć i jasno myśleć. To żywy kontakt z życiodajną siłą Ziemi, komfort i balsam dla zdrowia psychofizycznego, który pozwala na dłuższą metę zaoszczędzić znacznie więcej, niż kosztuje utrzymanie domu. Sami wybieramy, jakie obrazy rzeczywistości wolimy zasilać swoją uwagą. 

Gdy uzdrowimy negatywne projekcje wiejskiej egzystencji okazuje się, że np. trafimy na dom, przy którym prawie nic nie trzeba robić, a minimum konieczne, by utrzymać posesję w estetycznym stanie może stanowić doskonałą zabawę i aktywność fizyczną o charakterze rekreacyjnym. Znajdą się też chętni, dla których to będzie przyjemne i chętnie zrobią coś za nas. Gdy żyjemy w harmonii z naturą, przestaje nas interesować miejski szum informacyjny. Ekran telewizora zastępuje nam ekran kominka, w którym wesoło tańczy żywy ogień, ładując nas życiową energią. W żadnym sklepie i supermarkecie nie kupimy produktów, które są w stanie dorównać domowym przetworom i kosmetykom. Dieta naturalna, świeże powietrze, odpowiednia dawka relaksu i brak miejskiego stresu sprawia, że nasza odporność staje się całkowita, więc przestają nas interesować leki, suplementy, siłownie i inne substytuty wspomagające utrzymanie zdrowia w dobrej kondycji. Dynamicznie wzrasta poziom naszej witalności i życiowych sił. Znacznie szybciej rozładowujemy negatywne emocje i znajdujemy dla nich konstruktywne ujście. Często, mieszkając na wsi, z czasem rośnie nasze zainteresowanie rękodziełem i rzemiosłem, więc coraz mniej atrakcyjne stają się bezosobowe sieciówki z milionem identycznych szmat szytych chyba dla każdego i nikogo. Zaczynamy doceniać wartość przedmiotów unikatowych i zaopatrywać się w nie u rodzimych artystów i rzemieślników, zamiast w Ikei, Pepco czy H&M. Życie na wsi sprzyja odwiedzinom, więc zamiast w hałaśliwym pubie, spotykamy się we własnym ogrodzie. Zamiast w basenie śmierdzącym chlorem, możemy brać za darmo kąpiel w pobliskim jeziorze, delektując się symfonią Natury. W głuszy, nikt z sąsiadów nie wezwie policji, gdy masz ochotę głośniej posłuchać muzyki, ani nie zakłóci Twojej kontemplacji imprezką. Poza tym, gdy mamy ochotę na miejską atmosferę, możemy wybrać się na wycieczkę.

Na wsi jest tak dużo pracy, że codziennie można coś robić. Gdy do kompletu mamy wolny zawód, często trzeba podejmować decyzje, czy zajmujemy się klientami, czy przygotowywaniem zapasów na zimę, czy realizujemy zlecenie, czy sprzątamy dom. Spontanicznie decydujemy, albo samo nas wciąga to, co w danej chwili najważniejsze. Pracy nigdy nie ma dla zbyt leniwych, by ją sobie stworzyć. Tacy ludzie zawsze będą się nudzić, narzekać, krytykować i zapełniać pustkę w sobie tanią rozrywką, która ma zastąpić im kontakt ze swoim autentycznym Ja. Albo i droższą, ale wciąż pozbawioną radości dla życia samego w sobie, elementarnych cząstek Natury i samopoznania, od którego uciekają lub negują sens jego zgłębiania. 

Jeżeli każdą czynność potrafimy wykonywać z radością, wtedy oszczędzamy bardzo dużo energii, a w zasadzie robiąc cokolwiek, generujemy jeszcze więcej radości, wdzięczności i innych pozytywnych wibracji, które przyciągają do nas kolejne okazje, by celebrować swoje życie. Każdy dzień może wtedy stać się świętem. Każda czynność staje się medytacją. Cała nasza świadomość wznosi się na inny poziom. Pojawia się niezwykła klarowność, spokój i poczucie jedności z tym, co jest. Uświadamiamy sobie, czym jest dla nas Obecność Tu i Teraz. 

Podsumowując, trend „slow” wsparty kompleksową pracą z energią i odpowiednim programowaniem umysłu (praca z przekonaniami) może być dla wielu osób odpowiedzią na obawy blokujące realizację pomysłów na własną działalność i bezcennym wsparciem, aby rozpocząć życie poza stereotypowymi ramami społecznie utartego przymusu. To także skuteczne rozwiązanie na dotychczasowe rozterki dotyczące swobody i powodzenia w łączeniu pracy na własny rachunek z koncepcją życia w harmonii z naturą.     

 

Zacznij uzdrawianie swojego stosunku do przedsiębiorczości:

Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest