OD SILOSA DO KONDOMA

Istnieje taki stan, w którym człowiek kompletnie odcina się od uczuć i emocji. Z poziomu energetycznego, jest zamknięty jakby w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu, betonowym silosie, do którego nie dochodzi nic z zewnątrz. Stan emocjonalnego odrętwienia jest mechanizmem obronnym, ucieczką od impulsów i bodźców, które mogłyby dla takiej osoby stanowić zagrożenie. Dosłowne odcięcie się od uczuć i emocji ma podłoże traumatyczne. Poznaj mechanizmy aleksytymii - upośledzenia emocjonalnego.

Istnieje taki stan, w którym człowiek kompletnie odcina się od uczuć i emocji. Z poziomu energetycznego, jest zamknięty jakby w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu, betonowym silosie, do którego nie dochodzi nic z zewnątrz. Stan emocjonalnego odrętwienia jest mechanizmem obronnym, ucieczką od impulsów i bodźców, które mogłyby dla takiej osoby stanowić zagrożenie. Dosłowne odcięcie się od uczuć i emocji ma podłoże traumatyczne.

Aleksytymia

W terminologii medycznej, zjawisko to określa się mianem aleksytymii. Z łaciny alexithymia, z gr./łac. stgr. λεξις, θυμος, a – przedrostek negujący, lexis – słowo, thymos – emocja) – niezdolność do rozumienia lub identyfikowania emocji oraz ich nazywania i wyrażania.

Termin wprowadził do medycyny Peter Sifneos w 1973 roku. Zasadniczo, zaburzenie to polega na utracie zdolności przeżywania uczuć i emocji, nadmiernym napięciu psychicznym i zaburzeniach seksualnych. Powodowane jest stresem w połączeniu z brakiem relaksu i brakiem umiejętności wypoczywania. Coraz częściej aleksytymia jest powodem, dla którego mężczyźni szukają porady seksuologa. A nawet nie tyle oni, co ich partnerki, zaniepokojone brakiem zainteresowania ze strony swoich mężczyzn i ich trudnościami w osiąganiu erekcji. [1]

Stan, w którym brak słów dla emocji, jest to emocjonalny autyzm, a nawet analfabetyzm. Człowiek cierpiący na to zaburzenie, nie ma tak naprawdę łączności z uczuciami i emocjami, nie wie co czuje i czego chce. Nie pozwala sobie na bliskość, intymność i głębię, ani nie potrafi scharakteryzować swoich uczuć i emocji, wyrazić ich słowami, ma ograniczone słownictwo określające emocje. Często doprowadza to do frustrujących sytuacji, ponieważ człowiek taki nieświadomie rani innych ludzi, nie zdając sobie sprawy ze swojego zachowania. Reakcje aleksytymika lub wręcz ich brak, mogą wydać się innym ludziom egoistyczne, egocentryczne, nietaktowne, nieadekwatne, bezczelne i chamskie. Brak emocjonalnego zaangażowania sprawia wrażenie, jakby takiemu człowiekowi zupełnie na niczym nie zależało, nie istniało nic, co ma dla niego wartość, jakby spływały po nim najbardziej intensywne emocje, jak woda po kaczce. W takim stanie psychicznym, ekspresję lub jej brak, można odebrać jako zniewagę.

Istnieje postulat, zgodnie z którym, aleksytymia powstaje od najmłodszych lat. Umiejętność kontaktowania się z własnymi emocjami zdobywamy już w dzieciństwie. Syndrom może być skutkiem wychowania w zimnym lub nadopiekuńczym domu. Zimne wychowanie lansuje kult racjonalności, premiuje ukrywanie uczuć i ich lekceważenie. W tym drugim przypadku brakuje treningu emocjonalnego, gdyż rodzice izolują je od sytuacji emocjogennych. Dostaje wszystko na tacy, więc niczego nie zdąży naprawdę zapragnąć. Wszelkie negatywne stany nie są do niego dopuszczane. Aleksytymia może pojawić się także na skutek uszkodzenia mózgu, np. podczas operacji guza.[1]

Podłoże emocjonalnej martwicy 

Obciążenia energetyczne i toksyczne programy mentalne leżące u podłoża aleksytymii oraz przejściowych stanów odrętwienia emocjonalnego, odnoszą się do głęboko zakorzenionego strachu przed negatywnymi konsekwencjami zaangażowania w emocje. Często chodzi o lęk przed powrotem traumy, która wcześniej doprowadziła do psychicznego upadku. Człowiek cierpiący na to zaburzenie spodziewa się, że jeśli dopuści do siebie wszystkie uczucia i emocje, to nim zawładną, przytłoczą, zniszczą lub nawet zabiją. Wynika to z potrzeby identyfikacji z takim wzorcem emocji, w którym nadajemy im władzę nad nami oraz negatywną moc, oraz obrazem siebie, w którym skoro to już się kiedyś stało, może się powtórzyć. Potrzeba silnej projekcji przeszłości na przyszłość prowadzi do emocjonalnego zamknięcia się w czasie teraźniejszym, zgodnie z programem „lepiej unikać uczuć, niż się w nich zatracić”.   

„Memu ciału wystarczy 36,6, mojej Duszy potrzeba znacznie więcej”   

Mimo, że w głębi siebie aleksytymik tęsknić może za tym, aby poczuć się żywym, to jednak lęk przed czuciem jest tak głęboki, że żadne, nawet najpiękniejsze odczucia, nie są dla niego warte tego, by zaryzykować dla nich wyjście ze swojej skorupy. Wierzy bowiem, że „gra nie jest warta świeczki”. Szczęście potrwa stosunkowo krótko, a cierpienie wywołane jego utratą zaboli zbyt mocno. Tacy ludzie wzbraniają się przed wszystkim, co mogłoby wywołać w nich rewolucję. Bywa i tak, że z jednej strony odrzucają z góry intensywność emocjonalną, a z drugiej szukają jej desperacko.  Pielęgnowanie sabotujących przekonań na temat swojej wrażliwości i zdolności do radzenia sobie z emocjami, jak również kurczowe trzymanie się zniekształconych obrazów uczuć, emocji i ich roli, stanowi część systemu obronnego, który utrzymać ma w strefie komfortu. Strefa ta, jednak tylko z pozoru jest komfortowa, i człowiek taki często zdaje sobie sprawę z tego, że jest zablokowany. Emocjonalny bezwład prowadzi do spadku poczucia własnej wartości, atrakcyjności, utraty witalności i głębszego sensu swojego życia. Zasilanie obrazu siebie jako emocjonalnego trupa przy jednoczesnej tęsknocie za głębią istnienia i doświadczania życia w pełni, stanowi konfliktową mieszankę, która wywołuje stan wiecznego „nie wiem” i „ale”. Ucieczka, zwodzenie, gra na czas, spławianie, mogą być niewyobrażalnie przykre dla tych, którzy obdarzyli takiego człowieka głębokim uczuciem. Permanentny brak zdecydowania prowadzi do upośledzenia inicjatywności, a przez to do marazmu, stagnacji i poczucia beznadziei.   

Kto wchodzi w taki schemat jak w masło?   

To nie jest tak, że osoba cierpiąca na emocjonalne upośledzenie jest z gruntu „zła”, choć często taki człowiek obwinia się za to, że inni przez niego cierpią. Jednak to jest jedyny jego sposób na kontakt z emocjami – widzieć je u innych. Poczucie winy i bezwartościowości może być tak silne, że staje się główną motywacją działania aleksytymików, choć jednocześnie zostało zepchnięte do sfery nieświadomości. Człowiek taki (ponieważ nie potrafi rozpoznawać i nazywać emocji) zaprzecza, jakoby działał z poziomu wyrzutów sumienia. Jednak wszystko, co robi i mówi, nosi w sobie energię poczucia winy, a nawet litości i żalu: „szkoda mi Ciebie”. W ten sposób, emocjonalne zombie odnosi wrażenie, że okazuje empatię. Nie jest to jednak zdrowa empatia, a gra na uczuciach i emocjach innych, która ma zamaskować brak zdolności odczuwania głębiej i w pełni. Ten mechanizm utrwala schemat kata-ofiary, męczennika i pokrzywdzonego, oscylując często w skrajnościach dotyczących spektrum doświadczeń wzorca rywalizację o władzę w relacji i wzorca wzajemnego wpływu. 

Osoby, które wiążą się z ludźmi upośledzonymi emocjonalnie, mają zazwyczaj do przepracowania: programy na odrzucenie, niską samoocenę, poczucie bezwartościowości, skłonność do nadmiernego angażowania się w innych, syndrom zbawcy, ratownika i opiekuna, brak hamulców lub umiaru w okazywaniu uczuć i emocji, dyspozycję energią żywiołu Ognia i Wody, skłonność do projekcji oczekiwań, brak neutralnego stosunku do rozczarowań oraz poczucia braku odwzajemnienia i straty, wzorzec zdrowego stosunku do przemijania i nietrwałości, tendencję do wiecznego wyczekiwania, programy na oddzielenie i tęsknotę za Miłością, odwzajemnieniem oraz poczuciem spełnienia. Często wszystkie te schematy zakorzenione są w głębokim poczuciu braku zasługiwania na Miłość, dobro i wsparcie.

Może pojawiać się także lekcja dotycząca umiejętności zachowania umiaru i akuratności w odbiorze i komunikowaniu emocji.    

Warto zwrócić uwagę na mechanizmy u osób współuzależnionych:   

Zbawcy, ratownicy i opiekunowie  

Nadmierna chęć, a nawet obsesyjność w dotarciu do wnętrza człowieka trudnego, emocjonalnie zamkniętego i skomplikowanego, wiąże się często z głębokim negatywnym rezonansem z potrzebą „rozgryzienia tematu”, „dotarcia do sedna”, aby udowodnić sobie swoją moc, siłę psychiczną i wyjątkowość – a jeszcze głębiej, potrzebę posiadania wpływu i władzy nad kimś, która jest po prostu manipulacją emocjonalną. „Nikomu się nie udało, ale mnie się uda”, „ja go uratuję”, „moja miłość go uleczy”, „dla mnie ona się zmieni”, itd.  Gdy tak się nie dzieje, rodzi się ogromny ból, frustracja, zawód i poczucie porażki. Tym większe, im silniejsze jest parcie z jednej strony, a opór z drugiej. Lekcja Światła i Miłości ukryta w „miłosnym cierpieniu” dzieje się po to, aby zidentyfikować przyczynę ogromnej potrzeby dokonania w kimś zmiany i wyzwolić się z tej skłonności. To także lekcja uświadomienia sobie, że to nie Miłość boli, a poczucie jej braku. Chodzi o to, aby przestać utożsamiać Miłość, przyjaźń i zaangażowanie w drugiego człowieka z cierpieniem, poświęcaniem się i samoudręką. Przestać mierzyć swoje uczucia i zaangażowanie miarą cierpienia, tęsknoty i dramatu. 

To może być również lekcja uwalniania się z syndromu „jedynego wybrańca”. Jeśli bardzo pragniemy być dla kogoś „tą jedyną”, albo czynimy z drugiego człowieka „tego jedynego”, istnieje prawdopodobieństwo, że uzależnimy się od tej osoby do tego stopnia, że jej strata poprowadzi do chęci skończenia ze sobą, w konsekwencji programów typu „moje życie bez Ciebie nie ma sensu”, „dla Ciebie zabiję się”, itd.     

Inny rodzaj zbawiania i ratownictwa wynika z wchodzenia w rolę dawcy i nadmiaru empatii, oraz zniekształconego wzorca troski, wsparcia i dobroczynności, które objawiają się współcierpieniem. „Muszę to naprawić, aby poczuć się dobrze”, „tylko jeśli ktoś poczuje się lepiej, ja też poczuję się dobrze”, „wolno mi poczuć się dobrze tylko wtedy, jeśli inni poczują się lepiej”, itp. Te mechanizmy biorą się z programu brania na siebie odpowiedzialności za czyjeś reakcje i stany emocjonalne, prowadząc do skłonności ulegania szantażowi emocjonalnemu i podatności na negatywne kompromisy. W rezultacie, własne uczucia i emocje stają dla nas mniej ważne, niż uczucia i emocje drugiej strony. Przestajemy szanować swoje potrzeby, zaczynamy je tłumić i wypierać, nagminnie ignorując sygnały ostrzegawcze oraz swoje autentyczne pragnienia. Wpadamy w nadmiar ofiarności, prowadzący do męczennictwa. Taka osobista, wewnętrzna martyrologia prowadzi do sytuacji, w której choć dusimy się i cierpimy, to jednak trwamy w toksycznym układzie „tak długo, jak da się wytrzymać”, karmiąc się złudzeniem, że „jakoś to będzie”, „kocham/ zależy mi, więc cierpię”, „dopóki mi zależy, będę to znosić”, itp. Ta fałszywa szlachetność i miłosierdzie wobec innych, jest z drugiej strony traktowaniem siebie bez szacunku i w sposób bezlitosny. Odbieramy coś sobie, aby móc dać innym. Wypatrujemy odwzajemnienia i zwrotu, które jednak nie nadchodzą. 

Ta część w nas, która domaga się uwagi i uszanowania swoich autentycznych uczuć i emocji nie znika, ani nie milknie na zawsze. Prędzej czy później, dojść może do buntu i rewolucji. Jakże zbijające z tropu (dla tych, których przyzwyczailiśmy do swojego absolutnego, bezwarunkowego oddania i lojalności) jest zdarzenie, gdy nagle wstajemy z kolan i odchodzimy. Często po latach, bez słowa, w ciszy. A czasem nagle i szybko, po wielkim tornado – wyładowaniu nagromadzonej, intensywnej i spiętrzonej w nas elektryczności. Życie bywa elektryzujące, ponieważ jego esencją jest energia. Gdy brak ujścia dla silnej polaryzacji sprzecznych emocji, tym większe prawdopodobieństwo reakcji na miarę kataklizmu.           

Intensywność i brak hamulców   

Gdy brak nam umiaru i zdrowego hamulca, pojawia się skłonność do zbyt szybkiego angażowania się w drugiego człowieka, przez co może on czuć się przez nas osaczony i zacząć wycofywać się. Gdy pojawia się chęć ucieczki z jednej strony, prawdopodobne jest, że druga strona napierać zacznie jeszcze bardziej. Zaburzenie równowagi dawania i przyjmowania przejawiać zaczyna się poprzez wchodzenie w nadmiary i braki m.in. w biegunach: aktywność-bierność, intensywność-apatia, nadwrażliwość-znieczulica. Tutaj pojawia się lekcja asertywności, ponieważ praca z cieniem wiąże się z przepracowaniem tendencji do reakcji pasywno-agresywnych.  

Trudność w dopasowaniu tempa wspólnej podróży może dotyczyć odmiennych temperamentów wynikających z różnicy częstotliwości wibracji osobistej. Innymi słowy, jeśli możemy poczuć się wspaniale tylko wtedy, gdy podróżujemy wyłącznie własnym tempem, to przyciągniemy współtowarzysza, który ma zupełnie inny rytm osobisty. Gdy my dodamy gazu, on będzie wciskał hamulec. W rezultacie, można wpaść w poślizg i zacząć kręcić się w kółko. Mimo dużego wydatkowania energii, nie rusza się wtedy do przodu, a często następuje przegrzanie i uszkodzenie silnika. Duże zaangażowanie nie przyniosło żadnych efektów. Ten schemat zaprasza do harmonizacji swojego podejścia – zdrowego uszanowania ograniczeń innych ludzi, bez potrzeby odczuwania dyskomfortu z powodu różnicy częstotliwości, prędkości, bez potrzeby dopasowywania się własnym kosztem. 

Niektórzy ludzie, zwłaszcza sensoryczni, jasnowidzący i jasnoczujący, mogą czasem czuć się sfrustrowani i zniecierpliwieni tym, że inni, którzy są mniej rozwinięci emocjonalnie, potrzebują znacznie więcej czasu, aby coś zobaczyć, zrozumieć i przepracować. Głęboka lekcja akceptacji, adaptacji i elastyczności, zawarta w konfliktach o podłożu programów na tempo i temperamentność, mówi o dostrajaniu się do naturalnego i zdrowego wzorca współistnienia, współpracy, komunikacji, szacunku dla odmienności potrzeb, wyobrażeń, ekspresji i zdolności do zachowania równowagi w swoim własnym rytmie, w stosunku do wszelkich zewnętrznych rytmów, cykli i uwarunkowań.        

Kolejny schemat i lekcja zawarta w schematach uwypuklających intensywność i umiar, mówi nieco konkretniej o pracy ze wzorcem ekspresji. Czasem może wydawać nam się, że ktoś (lub my sami) jesteśmy za bardzo emocjonalni, albo źle okazujemy swoje uczucia i emocje. Te przemyślenia i odczucia zachęcają do tego, by przepracować własne przekonania na temat tego, jak wyrażanie siebie przejawia się i manifestuje w naszym życiu, oraz dostroić się do zdrowego wzorca, w którym w naturalny sposób i bez wysiłku dochodzimy do stanu akuratności. Wtedy mamy klarowność i przejrzystość odczuć, czy i na ile reagujemy w zdrowy sposób. Intensywne emocje wcale nie są „złe”, jeśli wyrażamy je w konstruktywny sposób i we właściwym momencie. Czasem są wręcz zbawienne, ponieważ potrzebny jest wystarczająco silny impuls, by zainicjować pozytywną zmianę.   

Aleksytymicy mogą przyciągać bardzo intensywne emocjonalnie osoby, ponieważ to jest ich jedyna szansa na kontakt z uczuciami i emocjami. Sami są wytłumieni i wegetują zamknięci głęboko w swoich skorupach, przez które nic nie przenika (albo niewiele może się przedostać). Potrzebny jest im zatem wystarczająco głośny, zdeterminowany impuls – im grubszy silos, tym większa moc uderzeniowa jest konieczna, aby cokolwiek poruszyć. Jeśli impuls będzie w stanie przebić się i dotrzeć do wewnątrz, osoba wyizolowana w środku może poczuć, że jednak jeszcze żyje, ponieważ ktoś ją widzi, czuje i dobija się do silosa. Grube mury ochronne mają to do siebie, że wchłaniają większość intensywności, dlatego subtelne i delikatne gesty w ogóle tam nie dotrą. Osoba zamknięta emocjonalnie często spodziewa się, że nikomu nie wystarczy cierpliwości, aby dotrzeć do środka labiryntu, lub nikt nie będzie na tyle zdeterminowany, aby doczekać się, aż aleksytymik sam z niego wyjdzie na spotkanie. Indywidualną sprawą jest, czy ktoś uwięziony w silosie jednak pragnie być uratowany, czy wręcz przeciwnie. W obu przypadkach, część negatywnego oprogramowania do uzdrowienia, będzie dotyczyła wrażliwości, poczucia osaczenia, konfliktu oddzielenia i przynależności oraz trudności w dopasowaniu się.        

Odrzucenie, niska samoocena, poczucie bezwartościowości   

To są schematy, których najczęściej doświadczamy już w dzieciństwie. Ojciec, który odszedł dosłownie, lub był nieobecny duchem, a potem powielanie tęsknoty za ukochanym mężczyzną w kolejnych związkach lub ich braku. Zimna emocjonalnie matka, której ciepła i czułości nie umieliśmy w żaden sposób zdobyć, a później lokowaliśmy uczucia w ludziach chłodnych, surowych, niedostępnych, wyrachowanych i bezwzględnych. Jakieś niedokończone w przeszłości problemy z emocjami, które utrwaliły w nas odczucie, że Miłość, akceptacja, aprobata i wzajemność, są poza naszym zasięgiem. Że „tak to już jest”. Gdy uwierzyliśmy, że „na Miłość trzeba zasłużyć”, „nie da się mnie kochać”, „coś jest ze mną nie tak”. 

Gdy latami odkładają się w nas coraz większe złogi negatywnych obrazów siebie i naszych intymnych relacji, z którymi się utożsamiamy, bliskość staje się dzika i obca. Tak bardzo przyzwyczajamy się do tego, co jest, że nie umiemy wyobrazić sobie, aby w tym życiu mogło się to zmienić. Na podświadomym poziomie pławimy się w tym, co uważamy za swoje nieszczęście i trudny los. Gdy czujemy się skazani na brak, odcinamy sobie sami inne warianty rzeczywistości, w których możemy wyjść z powielania schematów stanowiących jarzmo przeszłości. Często nie robimy tego, ponieważ w głębi siebie obawiamy się wariantu szczęśliwego, spełnionego, lekkiego i z happy endem. Dlaczego? Ponieważ jest to dla nas obcy, nieznany teren. Terra incognita. Przyzwyczajono nas do tego, aby o tym, co nowe i nieznane, myśleć jak o zagrożeniu. Nie wiemy, co nas tam czeka, więc projektujemy obawy i wątpliwości, a w ekstremalnej wersji strach, paranoje i obsesje. Tymczasem, według naturalnego i zdrowego wzorca, to, co nowe i nieznane jest ciekawą przygodą życia, która przyniesie nam wiele radości oraz okazji do rozwoju. Jedyne, co mamy zrobić, to pozwolić się życiu pozytywnie zaskoczyć.   

Dyspozycja energią żywiołu Ognia i Wody   

Te wzorce reprezentują poziom funkcjonowania żywych istot w nieco głębszym wymiarze istnienia niż psychoterapia, i dotyczą technicznego aspektu zarządzania energią człowieka, jako części Przyrody. Wielkie cykle i rytmy wszechświata organizowane są m.in. poprzez proces ciągłej zmiany stosunku i proporcji w zawartości Żywiołów (zasada 5 przemian).  Na bazie tej wiedzy oparte jest m.in. feng shui i techniki pracy z ciałem poprzez energię, np. qui gong, które jest doskonałym narzędziem także do pracy z emocjami i w procesie harmonizacji do zdrowych wzorców. 

Poniższy schemat wyjaśnia treść żywiołów w przełożenie na reakcje, uczucia i emocje.   

Rys. 1     Przemiany emocji i pór roku    

Żywioł Ognia i Wody reprezentuje główną oś regulującą przepływ równowagi dawania i przyjmowania. W sferze uczuć, emocji oraz ich polaryzacji w relacjach, kluczowe znaczenie ma wzorzec dyspozycji życiową energią i mocą, który przejawia się poprzez te żywioły. Pozostałe żywioły też są ważne, natomiast blokady w swobodnym przepływie jakości reprezentowanych przez ogień i wodę, często są na zasadniczym poziomie i od ich akuratnej regulacji zaczyna się głębokie, kwantowe ustawienie tego, jak człowiek wyraża uczucia i emocje. 

Nadmiar intensywności prowadzi do spalania się i emocjonalnego wypalenia. Tak namiętność przeradza się w żądzę, a ta w nienawiść lub apatię. 

Niedobór żywiołu Ognia to zablokowana moc życiowa i seksualność. Wewnętrzny płomień, aby tlił się w zdrowy i zrównoważony sposób, potrzebuje paliwa, którym jest głębia doświadczania wszystkich uczuć i emocji. Pierwotną mocą życiową jest Miłość, Radość i Wdzięczność. Potrzebna jest odpowiednia dawka ognia, który jest impulsem wzniecającym wewnętrzną iskrę, z której rodzą się potrzeby i pragnienia. Dlatego aleksytymicy mają problemy z libido, potencją i generalnie chęcią angażowania się emocjonalnie. Ograniczanie, wykluczanie lub odmowa przyjmowania wszystkich jakości w strumieniu Miłości, Radości i Wdzięczności (czyli także intymność, seksualność), prowadzi do wypaczenia i degradacji kanału energetycznego, który łączy pierwsze 4 czakry w pole Czystego Światła. Tym kanałem podróżuje pierwotna życiowa energia i moc, która przewodzi witalność, poczucie pieczy i zdolność zaufania naturalnym procesom życia, ufność, poczucie entuzjazmu i satysfakcji, oraz twórczą energię do pomnażania Obfitości (w sensie dosłownym prokreacji jak i duchowej kreatywności). Zaburzenia przepływu energii w tym obiegu prowadzą w konsekwencji do schorzeń zwłaszcza układu rozrodczego, pokarmowego, trawiennego i wydalniczego, oraz do blokad i dolegliwości serca, całego układu oddechowego, ponieważ sfera komunikacji i ekspresji jest energetycznie niedożywiona. Zablokowanie swobodnego przepływu energii życiowej może sprawiać, że nie dopływa ona do dolnych czakr. Wówczas zatrzymuje się na Sercu, i wszystkie górne centra energetyczne mogą działać w schemacie nadaktywności. Przejawia się to jako odklejenie od twardej rzeczywistości, podatność na ucieczkę w marzenia, wyobrażenia, duchowe refleksje, rozdawnictwo energetyczne, pochwałę ubóstwa i ascezy. Gdy początkowe ciśnienie strumienia życiowej energii jest tłumione i ograniczane już w obszarze podstawy, czakry sakralnej i splotu słonecznego, siła wypychająca tę energię z powrotem w górę jest zbyt słaba, by zasilić wyższe centra energetyczne w zdrowy sposób. Z tego powodu osoby mające trudność w wyrażaniu siebie, borykają się z blokadami określania emocji.     

Blokady żywiołu Wody zatrzymują w środku emocje. Brak neutralnego stosunku do rozczarowań oraz poczucia odrzucenia i straty utrwala potrzebę izolacji emocjonalnej. Istnieje cienka zdrowa granica pomiędzy czystą chęcią a projekcją oczekiwań, która wpada w nadmiar chęci. Gdy ta granica zostanie przekroczona, oczekiwania prowadzą do rozczarowania i poczucia straty, ponieważ zbyt silny ładunek uwagi i zaangażowania został włożony w tę projekcję.           

Lekcja bezcennego daru

Związki z ludźmi emocjonalnie upośledzonymi i niedojrzałymi, mówią także o lekcji bezcennego daru, którym jesteśmy dla siata. Tej tematyce poświęciłam osobny artykuł: Jesteś darem dla świata

Lekcja Światła i Miłości ukryta w odrzuceniu daru polega na tym, byśmy zrozumieli, w jaki sposób jesteśmy bezcenni, jak to w sobie i innych uszanować, jak mądrze i zdrowo zarządzać skarbcem swojej chęci dzielenia się sobą i czym różni się ona od ofiarności. Aby nauczyć się dawać akurat – to, co potrzebne i wtedy, kiedy jest właściwy czas.  

Od silosa do kondoma   

Jak to się dzieje, że ktoś zamka się w silosie, zostało przykładowo opisane. Ale o co chodzi z tym kondomem?   

Silos reprezentuje skrajność w biegunie cienia wzorca dyspozycji energią uczuć i emocji. Aleksytymia i autyzm reprezentują najcięższe odmiany doświadczania tej polaryzacji z poziomu bieguna cienia braku, a w biegunie cienia nadmiaru jest to obsesyjna nadgorliwość, fanatyzm i tzw. stalking (maniakalne osaczanie).   

Warto zauważyć, że ten brak połączenia z emocjami, czyli zamykanie się w silosie wynika również z podatności na drugą skrajność, czyli poczucie nadwrażliwości, które sprawia, że  postrzegamy głębię emocjonalną jako coś nie do zniesienia. Gdy brak nam zdrowego wzorca Akuratności, z jednej skrajności popadamy w drugą, ponieważ to jedyny znany nam sposób na kompensację energii. Nadmiar gwałtownie równoważymy brakiem, aby w swoim wyobrażeniu zapobiec awarii lub autodestrukcji. Podobnie, przesada w zaangażowaniu, obsesyjność i mania na punkcie drugiego człowieka, biorą się z głębokiego, wręcz bezkresnego poczucia braku i tęsknoty.   

Ten mechanizm kompensacji nadmiarów i braków obrazuje w dobitny sposób Jednię – jednoczesne istnienie obu biegunów na raz i doskonale, bezwzględnie i automatycznie uzupełniających się. Pokazuje, jak z poczucia braku z jednej strony, tworzony jest automatycznie nadmiar z drugiej, i jak na obu poziomach – przyczyny i skutku tworzy się polaryzacja. Dlatego tak ważna jest praca ze sobą w kontekście przepracowania wszelkich mechanizmów tworzących nadmiary i braki, aby móc powrócić do stanu równowagi i Akuratności.       

Kondom to już wersja bardziej elastycznego zabezpieczenia w stosunku do silosowego muru. Człowiek, który zdecydował się opuścić swój silos, często potrzebuje etapu przejściowego, aby stopniowo przyzwyczaić się do zdrowego wzorca, w którym dokonuje się jego odrodzenie, readaptacja i resocjalizacja. Dopóki nie jest dla niego to przyjemna przygoda życia, kwestia naturalna, komfortowa i wymaga od niego nadmiernego wysiłku, potrzeba jeszcze jakoś się asekurować przed intensywnością doznań i odczuć. Optymalnym wyjściem wydaje się energetyczna prezerwatywa, z obawy przed infekcją lub niechcianymi skutkami uczuć i emocji, które mogłyby prowadzić do bardziej trwałych relacji, zobowiązań i odpowiedzialności. Innymi słowy, kontakt z głębią emocjonalną mógłby zapłodnić niezobowiązującą znajomość i przekształcić ją w zaangażowany, głęboki duchowy i fizyczny związek z drugim człowiekiem. Z takiego związku może wziąć się zakochanie, Miłość, wspólne marzenia i życiowe plany, obowiązki, dzieci, kredyty, i potrzeba będzie jeszcze więcej zaangażowania, na które (jak się mu wydaje) nie stać człowieka w kondomie. I bum. Trafiony, zatopiony. 

Energetyczna gumowa powłoka dalej jest ucieczką od głębokich uczuć i autentycznych emocji, od chęci zaangażowania się w siebie, w innych i życie, oraz od chęci wzięcia odpowiedzialności za własne uczucia i emocje, ale jest też postępowa. Nie jest to już całkowita izolacja i znieczulica, choć powszechnie wiadomo, że seks w prezerwatywie jest jak lizanie cukierka przez papierek. Człowiek, który wyszedł z silosa, może być nieco dziki i płochliwy, musi sobie dawkować rzeczywistość i kontakt z intensywnością, ponieważ czas spędzony w odosobnieniu zmienił go w pustelnika. Lęk przed bliskością tworzy fasadę, za którą taki człowiek czuje się komfortowo. Być może do końca życia będzie dotykał człowieczeństwa przez gumową rękawiczkę, brzydząc się cielesności i namacalności w ich najbardziej pierwotnym, instynktownym i intymnym wymiarze.   

Podsumowując, dopóki człowieczeństwo i cielesność wywołuje w nas niechęć i obawy, albo sami będziemy nakładać metaforyczne gumowe rękawiczki, albo będziemy przyciągać takie osoby i sytuacje, w których ktoś nie chce nas dotknąć i poczuć całkowicie. To okazja, by zmierzyć się z tym, co tak naprawdę myślimy o sobie i świecie.   

Jeśli czujesz, że pozbawiono Cię doświadczenia intymności choć bardzo tego pragniesz, zastanów się w jakiej sferze życia lub sytuacji jest w Tobie niechęć do bezpośredniego kontaktu z czymś/ kimś, i obawa, by w pełni dotknąć życia? Kiedy wolisz chować się za fasadą i po co to robisz?   

Jeśli identyfikujesz się z takim obrazem siebie, w którym odpycha Cię, obrzydza lub niepokoi bezpośredni kontakt z cielesnością i tym, co ludzkie, zastanów się, kiedy po raz pierwszy i w jakiej sytuacji pojawiło się to odczucie? 

Poczuj i zobacz, jakie myśli i odczucia kryją się pod odczuciami wobec tego odpychania? 

Na ile czujesz, że przyciągasz kogoś/ coś a potem odpychasz, z lęku, że i Ty zostaniesz przyciągnięty i odepchnięty, gdy tylko zaufasz i otworzysz się na to?

Literatura:

[1] http://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/emocje/aleksytymia-to-analfabetyzm-emocjonalny-czyli-brak-…

Inne teksty, które mogą Was zainteresować (kliknij w tytuł, aby przejść do treści artykułu)

Dostrzegasz wartość wiedzy publikowanej na blogu Crystal Arya? 

Wesprzyj utrzymanie strony, rozwój bloga i newslettera

   
Facebook
Twitter
LinkedIn
Pinterest